Dokładnie co pół roku, wszyscy feszyniści świata, fashion lovers czy fashion victims, mają okazję znaleźć się w miejscu, które jest dla nich rajem, miejscu w którym, poprzez swoje zamiłowanie do strojenia się, wytwarzają symboliczną więź z innymi podobnymi sobie, mogą wzajemnie się oglądać, podziwiać, inspirować i pozować do zdjęć, które następnie trafią w ręcę (w dzisiejszej erze, już w większości na ekrany), tych wszystkich, którym na fashion weeku bawić nie było dane.
Inaczej tę imprezę można by nazwać zjazdem miłośników mody i ubioru albo... paradą pomponów szukających rozrywki w postaci oglądania setek, nawet tysięcy egzemplarzy odzieży, obuwia, biżuterii itp. Nie ważne, jak nazwiesz tę imprezę, istotne jest to jak się zachowujesz i co robisz.
Przechadzając się alejkami np. hali numer osiem, głowę unosisz wysoko, pamiętasz, że to nie jest zwykła głowa, tak dumnie mogą chadzać tylko głowy modowe (nawet jeśli, ten praktyczny przymiotnik na "m", w słowniku języka polskiego jeszcze nie funkcjonuje). Nieustannie prezentujesz się tak, aby w niespodziewanym momencie wciśnięcia przez obserwatora spustu migawki, wypaść nie gorzej niż średnio. Wyglądasz oczywiście, tak zajebiście, że nie musisz nic mówić i z nikim rozmawiać, co najwyżej przez telefon (zawsze można poudawać).
W modzie jest więc inaczej niż radził Machiavelli, tutaj chodzi o to by mieć coś z pawia i trochę ze sroki. (Czasami jeszcze z innych zwierząt, to zależy od aktualnych trendów, np. skóra węża, pantera, nadruk z koniem itd. - trendy podane dla przykładu, obecnie nieaktualne.)
Nie, to nie była obiektywna opinia na temat wydarzenia. Tak można by je w prawdzie opisać, ale z perspektywy buraka ćwikłowego. Możecie spóścić parę, bo targi mody to naprawdę, świetne imprezy i właśnie na jednej z nich miałyśmy okazję się ostatnio polansować (haha), choć przyznać trzeba, że w ciągu jednego dnia mogłyśmy doświadczyć, jedynie namiastki tego, czym naprawdę jest.
Nie, to nie była obiektywna opinia na temat wydarzenia. Tak można by je w prawdzie opisać, ale z perspektywy buraka ćwikłowego. Możecie spóścić parę, bo targi mody to naprawdę, świetne imprezy i właśnie na jednej z nich miałyśmy okazję się ostatnio polansować (haha), choć przyznać trzeba, że w ciągu jednego dnia mogłyśmy doświadczyć, jedynie namiastki tego, czym naprawdę jest.
Odwiedziłyśmy cztery tematyczne showroomy, gdzie marki i projektanci prezentowali swoje kolekcje na sezon wiosna/lato 2015.
Greenshowroom i Ethical Fashion Show
- mówiąc krótko, to kolekcje dla modowych freaków, zajawionych ekologicznie i etycznie. Rozmawiając z wystawcami można było dowiedzieć się różnych ciekawych i zaskakujących rzeczy ( np. tego, że w obuwiu jednego z producentów spokojnie możemy posadzić drzewko i dzięki naturalnemu podłożu materiałów, z jakich jest wykonane, roślina będzie rosnąć...ciekawy prezent dla kogoś, co?) a także dotknąć (choć logika podpowiadałaby posmakować) tkanin wykonanych z bambusa, eukaliptusa czy warzyw. Generalnie ta moda bardziej skupiona jest na jakości produktu, materiale, z jakiego jest wykonany oraz ekologicznym, a także etycznym wymiarze całego procesu produkcji. Jest to w więkoszości moda casualowa - pospolite zwyklaki, nie wprawiające w szczególny zachwyt, choć oczywiście wśród masy "niczego" znalazłyśmy sporo ineresujących projektów.
Seek - mnóstwo ubrań w stylu streetwear, z typowym dla nich unisexem, minimalizmem i surowością, mnóstwo terndów i rzeczy które po prostu chce się nosić bo są cool (tak jak t-shirty MISBHV). Wyszłyśmy szybko, bo pomimo charakterystyczności i zajebistości poszczególnych egzemplarzy, całość zdawała się być przewidywalnie zlewająca i jednakowa. ( Te same fasony, ta sama obowiązkowo biało - czarna kolorystyka i jedynie odróżniające logo - filar, na którym marka stoi, a bez którego bluzka mogłaby być szmatą.
Premium - 8 hal, ok. 1000 marek, tysiące rewelacyjnych projektów, do zamówienia w ilościach hurtowych lub przez właścicieli sklepów, dla nas jedynie do pooglądania, (a raczej powzdychania) i zorientowania się w nadchodzących trendach na sezon wiosna / lato 2015. Więcej na temat tego showroomu, kolekcji i nadchodzących trendów w kolejnym poście.
Nasz strój wzbudzał wiele zainteresowania. Zabawnie było obserwować reakcje ludzi rejestrujących 'bad girls' na koszulkach. Zazwyczaj się uśmiechali, niektórzy zagadywali, jeden z wystawców powiedział pod koniec rozmowy, że będzie o nas pamiętał. ( Powiedział też m. in. że Kraków to 'small city'... really?!)
Wiecie jakie pamiątki można przywieść z fashion week'a ? Stos gazet o tematyce modowej. Można brać ile się zapragnie,obładować się jak chytra baba z Radomia i do końca roku mieć spokój z kupowaniem literatury niskich lotów.
cdn. ...
Berlin ♥
OdpowiedzUsuńhttp://fcknlady.blogspot.com/
czekam na kolejną część relacji!
OdpowiedzUsuńJa lubię i cenię tylko subiektywne opisy eventów :P
OdpowiedzUsuńbad girls go to Berlin <3
OdpowiedzUsuńW takich strojacha, jeszcze w duecie, musialyscie przyciągać uwagę! Super wakacyjna atrakcja!
OdpowiedzUsuńdziewczyny to już czas.. czas na kolejny wpis! czekam z niecierpliwością!
OdpowiedzUsuńekstra zdjęcia!!!
OdpowiedzUsuńTeż dostałam zaproszenie na FWB, ale niestety nie mogłam się pojawić, miałam na ten czas inne wydarzenie zaplanowane, a szkoda, bo widzę, że sporo mnie ominęło ;)
OdpowiedzUsuńSo nice look, you look so enjoy, just have funny day.
OdpowiedzUsuńhttp://www.wecocktaildress.com/satin_69-t-5.html
Zazdroszczę FWB! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam również do siebie: http://shawsy.blogspot.com/