4 cze 2014

Płaszcz (prześladowca) z lumpeksu

Notka 
Z lumpeksami czasem jest jak z sieciówkami. Szukasz czegoś oryginalnego, a tu kilkanaście egzemplarzy upatrzonej bluzki. Olaboga! Przecież po to ubieram się w secondhandach, żeby mieć gwarancję, że jak wyjdę na ulicę, nie zobaczę własnego klona. Tak też miało być z tym płaszczem. 
Ale powiem Wam, że życie modowe również potrafi zaskakiwać. Tydzień po mnie, to samo cudeńko kupiła koleżanka. Śmiałyśmy się, bo ja zdecydowanie przepłaciłam (pewnie dałam parę złotych więcej, nie pamiętam). W następnym miesiącu, spotykałam te płaszcze w co drugim lumpeksie (w różnych miastach), śmiejąc się z kolei, że mnie prześladują. Wreszcie, udało mi się go zobaczyć u dziewczyny z mojej uczelni oraz kilku starszych pań. Ale wiecie co? Dalej go lubię! Na tych zdjęciach lubię go jeszcze bardziej.  Jest wielki jak wór i dość żulowaty, a mimo to, noszę go już od kilku sezonów. 
I to by było na tyle, z życia szafiarki.